Andaluzja. Tapas, flamenco i gaje oliwne.
Opowieść o zauroczeniu Andaluzją.
Monika Bień-Königsman zaprasza do wspólnego przeżywania andaluzyjskiej przygody wśród aromatycznych smaków i oszałamiających zapachów. Na spragnionych wrażeń czeka rejs po rzece Gwadalkiwir, lot balonem nad Guadix, nocne zwiedzanie Alhambry, warsztaty kulinarne na arabskim targu Alcaicería w Grenadzie, obserwacja delfinów w Cieśninie Gibraltarskiej czy po prostu… białe wino na plaży przy zachodzie słońca. To wszystko w rytmie stukotu obcasów do flamenco i zgiełku miejscowych barów, w otoczeniu tradycyjnych hacjend, oliwnych gajów, migdałowców i winnic, w których przygrywają cykady.
Poszliśmy do baru tapas. Wyobraźcie sobie lokal z długą ladą na wprost wejścia, zastawioną talerzykami z filiżankami, których pobrzękiwanie tworzy ścieżkę dźwiękową miejsca. W tę niecodzienną muzykę wplata się pokrzykiwanie barmanów. Jeden z nich śpiewa: Yo no soy camarero, soy capitan, soy capitan. Tapas w tym barze serwowane są gratis do zamawianych napojów. Ale to barman decyduje, co dostaniecie. Zaczyna się zazwyczaj skromnie, od miseczki z oliwkami i plasterkami sera. Lecz przy kolejnych napojach tapas są coraz bardziej wyszukane. I tak przed wasze oczy trafiają sałatka z ośmiornicy, smażone kalmary czy polędwiczki w sosie pieprzowym lub grillowane krewetki.
Powyższy opis pochodzi od wydawcy.