"Szybko znalazłam swoje miejsce w tej powieści. Tak jakbym w jednym z sąsiednich domów wsi otworzyła na oścież okno, usiadła na jego parapecie i przyglądała się ruchowi tej narracji zanurzona w zapachach, odgłosach, słońcu pracującym na skórze. To dla mnie opowieść w dużej mierze o zamieszkiwaniu, wchodzeniu we wspólnotę, a także o wykluczeniu. Autor przykłada do mojego oka kalejdoskop i mówi: patrz.
A ja od początku powieści do końca podążam za dynamiczną zmianą optyki, głosów i poznaję różne odmiany głodu."
Małgorzata Lebda
"Czy możliwa jest powieść-głód? Autor wypracował niecodzienną poetykę własną. Poetykę głodu. Narrator nie pożera świata, lecz wchodzi we wszystko, co napotyka: wnika w ludzi, w ogród, las, dom, sprzęty. Myśli ich myślami, czuje ich emocjami, opowiada ich funkcje. Przechodzi jak głodny duch od jednego bohatera do drugiego i zaplata całą opowieść. Jego narracyjna wędrówka zaczyna się od śmierci, a kończy na pogrzebie. Nie ma tu jednak żadnej tezy, jest natomiast odkryty przez autora na własny użytek, stały konflikt formy i wielości, planu i bałaganu, pragnień i osobności. Głód łączy to wszystko, ale i pochłania. Literacki pomysł Macieja Dudy zaciekawia, zmienność perspektyw budzi uznanie, a nieustępliwość wciąga."
Przemysław Czapliński
"Tę zmąconą firlejką historię opowiada zdziwiony narrator. Lubi podrzucać książki do gminnej biblioteki, wprawiając w ruch cudze wizje. Próbuje wytyczać granice wsi, którą niegdyś zamieszkiwali Niemcy. Domyśla topografię, biografie sąsiadów, biocenozę ogrodu i lasu; smaki i zapachy. W starych zeszytach odkrywa archiwum afektów. Powściąga je krótkimi zdaniami. W przedmiotach i tkaninach dostrzega rzemieślniczą sprawność. Tytułowy głód trawiący bohaterki i bohaterów – idący z brzucha i lędźwi – nie ustaje ani teraz, ani po śmierci. Tej zasadzie podlega każdy i wszystko. Piękna, skupiona, baśnio-realna proza."
Inga Iwasiów
Powyższy opis pochodzi od wydawcy.